Zaduszkowe strachy

  Opowiem Wam dzisiaj o chłopie na schwał. Było mu na imię Józef. Ten olbrzymi mężczyzna, obdarzony tubalnym, gromkim głosem, nie bał się nikogo i niczego. Zwykł mówić, że samego rogatego przegnałby na cztery wiatry, gdyby tylko ten miał czelność stanąć na jego drodze. Czasy, w których Józef żył, sprzyjały sąsiedzkim, niekończącym się spotkaniom połączonym z wieczornym snuciem opowieści. Pewnego

Wstyd przed Ryśkiem :)

  Oto przykład jednego z bardziej absurdalnych, kobiecych lęków, jakie miałam niedawno przyjemność poznać. Wieczorna rozmowa telefoniczna. – Wiesz, martwię się. – Czym? Przecież przed chwilą pisałaś, że wszystko cudownie wam się układa. – Ale… – Już nie wymyślaj sobie problemów. Chwila ciszy w słuchawce. Poddaję się. – No dobra, o co chodzi? – Martwię się o niego. O ile

Mój wybawca „Ptasiek”

  Wsłuchana w krzyk mew szłam przez nadmorskie miasto. Był środek dnia. Październikowe słońce – oszust !– nie dawało mi ciepła, za to wywołało fontannę łez z podrażnionych światłem oczu. Wyjątkowo nie zabrałam ze sobą okularów i teraz wyglądałam, jakbym przeżywała jakiś cichy, gwałtowny żal. Stanęłam na chwilę, żeby obetrzeć, spływające szczególnie obficie z lewego oka, łzy. – Mogę pani

Agresja kobiet

  Kilka lat temu robiłam reportaż o kobiecie, którą miłość z nieznajomym kosztowała okrągły milion złotych. Pamiętam drwiny, a nawet obelgi, które padały pod adresem bohaterki na forum zamieszczonym pod artykułem. W prześmiewczych komentarzach wobec oszukanej bankrutki przodowały kobiety. Dorastałam w domu, gdzie nigdy nie słyszałam obraźliwego epitetu pod adresem innej kobiety, więc wychodziłam w świat sądząc, że to norma.

Antybiotyk dzwoni :)

  Zachorowałam i to tak niewygodnie, że od tygodnia nie mam głosu. To, co mi po nim zostało, przypomina skrzypienie zardzewiałych zawiasów skrzyżowane ze skrzeczeniem jednej z moich ogrodowych ropuszek. Oczywiście, w pakiecie z dewastacją głosu, otrzymałam również zimne dreszcze, gorączkę, katar oraz uczucie tzw. ”potłuczonego szkła” w głowie. Ten ostatni symptom chorobowy może być dla wielu obcym określeniem, dlatego

Proszę się rozebrać!

  Przychodzi baba do lekarza. – Proszę się rozebrać. – Ależ panie doktorze… Lekarz stanowczo: – Proszę się rozebrać! Baba rozebrała się do naga. – Co pani dolega? A ona wystraszona: – Przyszłam zapytać, czy w tym roku też będzie pan brał od nas ziemniaki…   Jest wiele lepszych i gorszych dowcipów o „babie i lekarzu”, jednak ten wybrałam nieprzypadkowo.