Wyobraźcie sobie kobietę. Siedzi przy kuchennym stole. Wokół lekki rozgardiasz. Jest w trakcie gotowania obiadu. Za dwie godziny odbierze młodsze dzieci z przedszkola. Od męża, z którym pcha wózek zwany „życiem” od prawie dwunastu lat, dostała właśnie wiadomość tekstową. Jej treść sprawia, że kobieta zastyga w bezruchu. Brzmi ona następująco: „Nie wracam do domu. Chcę rozwodu”. Kobieta nie płacze.