Ósmy marca

– Kochanie, spójrz na tego pięknego łabędzia. „Rzut oka” znad czytanej gazety. – Yhm. – Podoba Ci się? Ponowny „rzut oka”, tym razem znacznie dłuższy. – Ładny, ale wygląda na wściekłego. – Racja, wygląda. A ten czarny, mniejszy ptak? Gazeta, przy akompaniamencie scenicznego westchnienia, ląduje na kanapie. – On nie jest już taki widowiskowy. I chyba ma kłopoty. – W

Wstyd G.

    Moja znajoma nie wiedziała, czy chce zostać w przyszłości matką. Poznałam ją jako wesołą dwudziestolatkę, studentkę, dziewczynę pełną ognia i kapitalnego poczucia humoru. Gdy wchodziła do pomieszczenia robiło się w nim jakby jaśniej i każdy czekał, aż G. zacznie coś szybko opowiadać tym swoim wiecznie podszytym śmiechem głosem. Mieszkałam wtedy w Bydgoszczy, ot, skromny pokoik (jeden z wielu

Idą święta

  Idą święta. Widzę coraz więcej połyskujących na tle śniegu lampek. Wczoraj, gdy wieczorem, na spacerze z psem, przemierzałam wiejskie drogi, przez okna wielu domów wyglądały błyszczące, piękne choinki.  Idą święta. Patrzę przez okno. Na tle bieli chodnika wyraźnie odcina się ciemna, męska, zgarbiona postać. Znam tę twarz w kolorze bordo, zniszczoną przez lata nadużywania tanich alkoholi, wieki smutku po

Mój wybawca „Ptasiek”

  Wsłuchana w krzyk mew szłam przez nadmorskie miasto. Był środek dnia. Październikowe słońce – oszust !– nie dawało mi ciepła, za to wywołało fontannę łez z podrażnionych światłem oczu. Wyjątkowo nie zabrałam ze sobą okularów i teraz wyglądałam, jakbym przeżywała jakiś cichy, gwałtowny żal. Stanęłam na chwilę, żeby obetrzeć, spływające szczególnie obficie z lewego oka, łzy. – Mogę pani

Antybiotyk dzwoni :)

  Zachorowałam i to tak niewygodnie, że od tygodnia nie mam głosu. To, co mi po nim zostało, przypomina skrzypienie zardzewiałych zawiasów skrzyżowane ze skrzeczeniem jednej z moich ogrodowych ropuszek. Oczywiście, w pakiecie z dewastacją głosu, otrzymałam również zimne dreszcze, gorączkę, katar oraz uczucie tzw. ”potłuczonego szkła” w głowie. Ten ostatni symptom chorobowy może być dla wielu obcym określeniem, dlatego

Pan doktor to jednak lubi trochę młodsze

    Świadomość względności czasu dociera do mnie szczególnie w tych momentach, gdy spędzam czas na twardych krzesełkach przed gabinetami lekarskimi. Przyznam, że po powrocie do domu ze zdziwieniem odkrywam, że na mojej twarzy nie ma nowych zmarszczek, a na głowie siwych włosów. Jednym z od lat odwiedzanych przeze mnie specjalistów jest sympatyczny, rzetelny w swojej specjalizacji lekarz, który ma