Były nas cztery

  Lata szkoły średniej, to był dla mnie ważny czas. Nie ze względu na naukę, czy kontakt z nauczycielami, którzy – w większości – nie potrafili dotrzeć do młodych, emocjonalnych umysłów i serc. Ludzie ci bezrefleksyjnie stawiali się na cokole „nauczycielskiej wyższości”, co zwiększało dystans między nimi – „profesorami”, a nami – uczniami. Brak choćby nikłego zrozumienia naszej „młodzieńczej beztroski”,

Dyspensa od bycia dzielnym  

   – Jak ci minął dzień?  W odpowiedzi popłynęły kaskady łez, moich łez. Nie potrafię być silną każdego dnia. Czasami, gdy dzień rozpoczynam atakiem zmasowanego bólu, wymiękam. To wtedy do głosu dochodzą przeróżne „strachy”. Każdy z nas ma swoje – duże i małe – lęki, prawda? Moje są stosunkowo dobrze ułożonymi strachami, nie wychylają zbyt często nosa z zamknięcia. Niestety,

Miłość istnieje

  Choć ludzie różnie definiują swoje uczucia związane ze sferą romantycznych uniesień, nie zmienia to faktu, że każdy chce kochać i być kochanym. Euforia, która towarzyszy wszelkiej maści romansom sprawia, że niektórzy z zakochiwania się potrafią zrobić swoistą „dyscyplinę sportową”. Ważne, żeby ciągle coś się działo. Stąd biorą się nałogowi flirciarze, kiedyś zwani potocznie „lovestorantami”. Dla nich liczą się te

Wstyd G.

    Moja znajoma nie wiedziała, czy chce zostać w przyszłości matką. Poznałam ją jako wesołą dwudziestolatkę, studentkę, dziewczynę pełną ognia i kapitalnego poczucia humoru. Gdy wchodziła do pomieszczenia robiło się w nim jakby jaśniej i każdy czekał, aż G. zacznie coś szybko opowiadać tym swoim wiecznie podszytym śmiechem głosem. Mieszkałam wtedy w Bydgoszczy, ot, skromny pokoik (jeden z wielu

Historia jednej kolędy

     Pewnego dnia, prawie trzydzieści lat temu, babcia opowiedziała mi historię tej kolędy. Tamtej zimy moja mama nie miała jeszcze sześciu lat. Czasy powojenne były bardzo trudne. Suchy chleb i czarna, gorzka kawa zbożowa stanowiły nieodłączny składnik codziennego jadłospisu biednych, wiejskich rodzin. Dziadek po wojennej pracy u „złego Niemca” nigdy nie odzyskał zdrowia. Na ramionach babci spoczywał obowiązek zapewnienia

Idą święta

  Idą święta. Widzę coraz więcej połyskujących na tle śniegu lampek. Wczoraj, gdy wieczorem, na spacerze z psem, przemierzałam wiejskie drogi, przez okna wielu domów wyglądały błyszczące, piękne choinki.  Idą święta. Patrzę przez okno. Na tle bieli chodnika wyraźnie odcina się ciemna, męska, zgarbiona postać. Znam tę twarz w kolorze bordo, zniszczoną przez lata nadużywania tanich alkoholi, wieki smutku po